PODRÓŻNE CIEKAWOSTKI

Fin, Fińczyk czy Finlandczyk? Pocztówka od asystenta

Mieszkaniec Szwecji to Szwed, jak ich więcej to Szwedzi. Mieszkaniec Chin to Chińczyk, jak ich więcej to Chińczycy.Mieszkaniec Irlandii to I...

piątek, 30 października 2020

Fin, Fińczyk czy Finlandczyk? Pocztówka od asystenta

Mieszkaniec Szwecji to Szwed, jak ich więcej to Szwedzi. Mieszkaniec Chin to Chińczyk, jak ich więcej to Chińczycy.Mieszkaniec Irlandii to Irlandczyk, jak ich więcej to Brytyjczycy... lecz tylko jeśli wywodzą się z Irlandii Północnej.

Mieszkaniec Finlandii to... Finlandczyk... W końcu nazwa państwa kończy się na - land, dokładnie tak samo jak w przypadku Irlandii. Jak  nie tak to może Fińczyk! Sam początek, pierwsza sylaba nazwy państwa brzmi jak w przypadku Chin, kończy się literą ,,n". Ostatnia szansa. Fin! Nazywajmy mieszkańców Finlandii Finami. Podobnie jak mieszkańców Szwecji nazywamy Szwedami, a jeden to Szwed. Kto wie może wszystkich Skandynawów tak się nazywa...

Dużo tego, głowa może rozboleć od mnogości opcji, a zaznaczę że to tylko te najczęściej spotykane. Innych pozwólcie nie wymienię, pozostawię tą kwestie Waszej wyobraźni (podzielcie się w komentarzu możliwymi nazwami dla mieszkańca Finlandii). Postaram się z swojej strony dokonać dość uogólnionej klasyfikacji. Mam nadzieję, że po tej jakże krótkiej lekturze pozbędziesz się wątpliwości jak poprawnie nazywać mieszkańca Finlandii. Zaczynajmy...

Fińczyk to osobliwa postać. Z początku masz nadzieję, że to miły, przyzwoity Fin, ale nic bardziej mylnego. Szybko zdasz sobie sprawę drogi czytelniku, że to po prostu zwykły Fińczyk jest. Trzeba Ci wiedzieć, że postać to złośliwa. Jadąc samochodem nocną porą nie wyłącza długich świateł, tym samym oślepiając innych kierowców. Wiem co pisze, mnie się to też zdarzyło swego czasu. Nawet miganie długimi nie pomaga... Jakby Cię nie wiedział. Mało tego, wyobraź sobie, że ten pospolity Fińczyk nie tylko na drodze nie potrafi się zachować. W markecie kierując wózkiem sklepowym wyszukuje okazję, aby tylko komuś na stopę najechać. Taki z niego złośliwy gość. Krew się we mnie gotuje, gdy wspomnę Fińczyka sobie. Pozwól, że o nim już dość słów napisałem.

Finlandczyka poznasz po obojętności jego. Coś się stało, on popatrzy i pójdzie dalej. Nie wzruszy się, ani też  się nie uśmiechnie. Taki obojętny, letni. Nikomu nie wadzi, nikomu nie pomaga... Chyba, żeby go poprosić... wtedy istnieje cień szansy, że porzuci swoją obojętność względem świata, wyciągnie dłoń i pomoże. Tak, wtedy pomoże.

Z Finami jest inaczej. To porządny, dobry mieszkaniec Finlandii. Zainteresowany tym co wokół niego się dzieje. Czasem przełamie fiński dystans społeczny, żeby zapytać czy wszystko w porządku, czy może w czymś pomóc. W sklepie dla przykładu pokaże produkt, który właśnie szukamy. Jadąc nocą samochodem jako pierwszy wyłączy długie światła, żeby nie oślepiać innych. Raz, daję słowo, taki to uprzyjmy Fin na trasie nam się przydarzył, że wyłączył nie tylko długie, ale wszystkie światła w swoim samochodzie. Tak oto w nocy minął nas Fin w aucie- widmie. Takich dobrych Finów to ja lubię!

Mam nadzieję drogi czytelniku, że już z cała pewnością będziesz w stanie rozróżnić czy masz do czynienia z gburowatym Fińczykiem, czy jednak z zwykłym Finlandczykiem czy trafiłeś na jednego z tych dobrych Finów. Z tym małym opisem już nie powinieneś mieć problemów z tym zadaniem.

Ze swojej strony trzymam kciuki, abyś drogi czytelniku trafiał na swojej drodze tylko na Finów. 

Z podróżniczym pozdrowieniem
Cyprian z Katowic
Asystent


PS. Dla Twojej wiedzy drogi czytelniku podaje też bardziej formalny podział. Finlandczyk to obywatel państwa Finlandii. Fin jest przedstawicielem narodu fińskiego. Fińczyka nie znalazłem w słowniku języka polskiego. // sjp.pl //




 

niedziela, 4 października 2020

Raz mróz, raz upał, czyli morsowanie i sauna


Cześć podróżnicy!

Dzisiaj chciałem wam napisać o dwóch typowych "atrakcjach" stąd -  morsowanie oraz sauna.

W sumie nie wiem jak to się stało, ale wyrobiliśmy już sobie taką tradycję -  co tydzień zbiera się grupa ludzi, żeby pójść razem w te miejsca.

Jeśli chodzi o pierwszą kwestie - morsowanie  robię jedynie za towarzysza podróży i czasem fotografa, ale dość zabawnie patrzy się jak ludzie walczą sami ze sobą,  zdobyć się na odwagę i wejdź do wody w granicach 6 do 10 stopni. Podobno z każdym kolejnym razem jest łatwiej. Podobno. Ja nie wchodzę, nie ma szans.

(co robi asystent osoby niepełnosprawnej w przerwie)

Saunę, z kolei, uwielbiam -  niesamowicie relaksuje. Siedzisz sobie w 100 - 110 stopniach i rozmawiasz, a przy tym dajesz  odpocząć mięśniom. Po całym dniu,  to chyba najlepsze co może być. Ciekawa rzecz jest taka, że tutaj w prawie każdym budynku jest chociaż jedna (włącznie z akademikami).
Mam wrażenie, że to odzwierciedla spokój, jaki tu panuje. Ta cisza i natura wokół - coś cudownego.

Trochę wam o tym poopowiadam następnym razem. Stay tuned!

piątek, 2 października 2020

Dużo się dzieje, czyli życie studenta w Finlandii

Ostatnio było kilka zdań o życiu studenckim, a że jest tego sporo, to łapcie kolejną dawkę informacji.

Na początek, chciałem opowiedzieć o tym jak wygląda opieka nad studentem z wymiany. W moim przypadku to zaczęło się jeszcze przed przylotem do Finlandii,  kiedy to mój tutor dał mi wiele przydatnych wskazówek dotyczących samego pobytu tutaj (jak chociażby to jak bezwiednie nie zamknąć się w pokoju - trzeba było wyłączyć blokadę w drzwiach). Ale nie tylko porady były cenne. Przede wszystkim chodziło o to, że dzięki niemu miałem możliwość poznania ludzi, z którymi  spędzam większość czasu w trakcie pobytu w Rovaniemi. 

Poza prywatnymi spotkaniami również uczelnia daje dużo  pozytywnej energii. Przykładem tego był targ studencki na Lapin Yliopisto,  w trakcie którego prezentowali się ludzie z różnych organizacji studenckich.  Było ich mnóstwo od tych walczących o prawa studentów, Erasmus Student Network, czy ruch ekologiczny aż po nawet  młodzieżówki partyjne (do których dostęp mieli także studenci z wymiany).

Mi z tego wszystkiego, w pamięć zapadło najbardziej uniwersyteckie radio Säteily. Ludzie z tej organizacji, byli przemili, bardzo zaangażowani i pozytywnie nastawieni.  Pogadałem z nimi na temat ich pracy,  tylko jak wygląda prowadzenie radia, jakie programy robią oraz przyjmują studentów z erasmusa. Trafiła się też bardzo, dla mnie osobiście, miła sytuacja. Nawet gdy odszedłem już od stoiska jeden z nich podszedł do mnie i dał mi dodatkowe materiały (jak choćby naszywki na haalari).


Poza tym byli bardzo zainteresowani tym, żebym do nich dołączył, więc jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to właśnie tam odpalę swój projekt podcastu w listopadzie (trzymajcie kciuki!)!

Innym ciekawym eventem był Pub Quiz w Bull grill&pub w centrum miasta na który wybraliśmy się grupką erasmusów. Mimo, że pytania były ciężkie, jak np. ilu pasażerów rocznie odwiedza lotnisko w Rovaniemi,  to samo wydarzenie i rywalizacja dawały mnóstwo pozytywnej energii (wygrać wygramy kiedy indziej). 

Było jej na tyle dużo że impreza przeniosła się akademiki pod akademiki i do późnej nocy.  Poznałem tam kolejne osoby, z którymi, być może w najbliższym czasie  wybierzemy się na zwiedzenie innych części. Oby się udało, trzymajcie kciuki!

wtorek, 22 września 2020

Uniwersytet a Uniwersytet - czyli różnice w studiowaniu w Finlandii.

Cześć podróżnicy!

Wracam po dłuższej przerwie – niestety nie byłem w stanie pisać postów – z nowymi historiami i ciekawostkami z północy. Ostatnio było trochę o studiujących, więc dzisiaj trochę o samym studiowaniu i życiu studenckim.

Nie będę się jednak rozpisywał nad tym, że siedzimy w salach i słuchamy regułek, które mamy zapisać, potem wykuć do egzaminu na blachę, bo to tutaj tak nie wygląda. Owszem są tu egzaminy, (profesorowie) czasem na zajęciach rzucą pytanie… ale właśnie. Wygląda to bardziej jak dyskusja, zwyczajna rozmowa między dwiema osobami, zresztą nawias przy tytule naukowym nie jest przypadkowy. Finowie w rozmowach czy mailach ich nie używają, bo twierdzą że to zawód jak każdy inny, wymaga wysiłku - owszem – ale nie ma powodu, by stawiać się wyżej od innych, bo każda praca niesie konieczność wykazania zaangażowania.

Sam uniwersytet też wygląda nieco inaczej. Co dla mnie ważne to to, że wszędzie są dostosowania. Nie ma takiego zakamarka w budynku do którego wejdzie się pieszo, a na wózku już nie. Po drugie uniwersytet tętni życiem. Nie tylko naukowym, ludzie faktycznie traktują go jako miejsce spotkań, rozmowy – życia towarzyskiego. Przykładem tego mogą być kantyny uniwersyteckie (na stołówkę jest to zbyt ładnie zrobione), które są zorganizowane na wzór naszych barów z jedzeniem na wagę i które w godzinach szczytu są pełne – przyjemna atmosfera to jedno, ale jedzenie też mają dobre. Ma się wrażenie, że to taki stały punkt dnia w tym miejscu.

A życie studenckie jest tu dosyć dynamiczne, aczkolwiek zorganizowane. Finów widzi się raczej na wydarzeniach zorganizowanych/umówionych. Spontaniczne wypady są raczej inicjatywą studentów z wymiany. Wydarzenia te są ciekawe (tak jak np. checkpoint adventure będący naszym odpowiednikiem gry miejskiej) i przede wszystkim kolorowe, za sprawą tzw. haalari czyli kombinezonów studenckich, które różnią się między wydziałami/organizacjami studenckimi. Tradycją jest naszywanie patchy, czyli łatek z różnych miejsc i eventów. Strój staje się kolekcją, a przede wszystkim pamiątką wspomnianych chwil. Ja zbieranie dopiero zaczynam (muszę przyszyć te które udało mi się zdobyć). Zobaczymy czy uda mi się zapełnić cały strój.

Trzeba podróżować dalej po Rovaniemi i reszcie Finlandii i zobaczymy czy się uda. Trzymajcie kciuki!

piątek, 4 września 2020

Erasmus w Finlandii - czyli mnóstwo fajnych ludzi wokół.

Cześć podróżnicy!

Ostatnio pisałem trochę o tym jacy wydają się być Finowie, dziś chcę opowiedzieć Wam o ludziach, którzy włącznie ze mną, przyjechali na studia do innego kraju - jakie są nasze doświadczenia, różnice, co nam się tu podoba, a co nie koniecznie.

Pierwszą mile zaskakującą mnie rzeczą jest otwartość ludzi z wymiany, chęć współpracy, poznania się. Mimo różnic ludzie dogadują się tutaj jakby się znali od dawna - nie ma znaczenia czy to Polacy (jest nas tu trochę), Francuzi, Belgowie, Niemcy czy inne nacje. Wszyscy, bez żadnych barier rozmawiają ze sobą, wymieniając się spostrzeżeniami, doświadczeniami.

Większość z nas postrzega Finlandię bardzo pozytywnie, zgadzamy się co do tego że Finowie, choć skryci (zdobyć przyjaciela Fina podobno zajmuje około roku czasu), są bardzo przyjaźni i pomocni, a sama Finlandia jest krajem bardzo spokojnym i przepięknym. Niektórzy z nas, myślą o przeprowadzce na stałe po studiach.

Co do postrzegania siebie nawzajem widzimy różnice, jednak są one raczej skierowane w stronę codziennego funkcjonowania w przestrzeni publicznej, (jak np. możliwość zwrotu za kaucją wszystkich opakować po napojach czy kwestia żelaznego podejścia do zasad wśród Finów), nikt za to nie dziwi się zachowaniem drugiego "Erasmusa". Każdy z nas znalazł się w nowej sytuacji i może być równie zagubiony, dlatego każdy trzyma się razem i jest otwarty na innych, co również jest miłym doświadczeniem. 

I mimo tego, że z każdego z krajów jest tu po kilka osób (jak np. z Polski - Dominika, Karol, Ola czy Marcel;pozdrowionka kochani!;), to każdy docenia możliwość poznania nowych perspektyw, nie tylko przez uczelnię, ale i przez nas samych wspólnie. 

Poznani tu ludzie, zarówno Polacy, jak i również z innych krajów, dają poczucie pewnej współpracy i ciekawej wspólnoty, co może przynieść mnóstwo fajnych przygód. Jakich? Stay tuned.



sobota, 29 sierpnia 2020

Finlandia - kraj jezior, lasów i... uśmiechniętych ludzi!

 Cześć podróżnicy!

Jak pisałem w poprzednim poście, nasz obecny kierunek podróży - Finlandia. Dokładniej, jej północny region, Laponia. Tak się jakoś stało, że wreszcie po 4 latach marzenia o przyjeździe tutaj - udało się! I to udało się na długo, czeka mnie co najmniej jeden semestr studiów na tutejszej uczelni Lapin Yliopisto, na rdzennej ziemi jednego pana, który raz w roku przeciska się przez wszystkie kominy na świecie i rozdaje dzieciakom prezenty. Ale o nim w innym poście.

Dzisiaj za to trochę o samym kraju i pierwszych wrażeniach po przylocie. Jak bardzo zauroczył mnie ten kraj? Mówiąc obrazowo - nie lubię latać, a przelatując nad Finlandią (lot Helsinki-Rovaniemi, Laponia) cały czas patrzyłem przez okno. To dlatego, że niesamowite wrażenie zrobiło na mnie już samo ukształtowanie terenu. Widziałem, w większości, dwie rzeczy - lasy i jeziora - ale efekt jaki to dawało był niesamowity, jak gdyby ląd wyłaniał się z wody. Przez cały kraj. Trochę już latałem, ale nigdy przy takich widokach. 



Pierwszy zachwyt przyszedł jeszcze przed lądowaniem, potem było tylko ciekawiej. Finowie to raczej zamknięci, aczkolwiek niesamowicie mili ludzie. Zanim więc znajdziecie tu osobę, która nazwie was przyjacielem, to trochę czasu musi minąć - ale nie zgodzę się z opinią, że są dziwni i niedostępni, nie są. Pierwsze doświadczenia na mieście z Finami mogę podsumować w kilku słowach - sympatyczne spotkanie z pomocnymi ludźmi, którzy wbrew niektórym opiniom, naprawdę UŚMIECHAJĄ SIĘ, nawet do obcych!

Nie raz słyszałem, że Finowie to ponurzy ludzie, którzy przez wieczny chłód i ciemność na zewnątrz, a także "wieczną zimę", zachowują się w podobny sposób. Ja tego nie zauważyłem, wręcz przeciwnie, na każdym kroku ludzie sobie pomagają, albo przynajmniej pytają czy tej pomocy nie potrzeba. To co się zgadza, w moim odczuciu, z opinią o tym narodzie to to, że są punktualni, zorganizowani i dużo planują. Co akurat dla mnie jest zaletą, bo sam lubię działać w ten sposób. 

Podsumowanie narzuca się samo. Urokliwy kraj i ludzie. Co do stereotypów... nie wierzcie w nie, nie sprawdzają się, lepiej przyjechać, coś zobaczyć i ocenić samemu. Pozdrawiamy z Rovaniemi, do następnego!



wtorek, 25 sierpnia 2020

Historia Wózkiem Pisana - czyli jak to się zaczęło

Cześć podróżnicy!

Dopiero zaczynamy, w takim razie, najlepiej zrobić to od początku - chcę Wam trochę opowiedzieć, jak to się wszystko, z tymi podróżami, zaczęło. Najpierw jeździłem, bo musiałem - lekarze, rehabilitacje, nowe metody leczenia, standardowa historia w przypadku choroby. Z jedną różnicą - ja tego tak nie odczuwałem.

Czułem raczej, że jadę popracować nad swoim zdrowiem, ale jadę też "na wycieczkę" (wiecie - myślenie kilkuletniego dzieciaka). Działo się tak dlatego, że moja rodzinka, przy okazji takich wyjazdów, zawsze dbała o to, by działo się tam coś ciekawego - ZOO, zwiedzanie, wizyta nad morzem, czy w górach. Nigdy nie było nudno i w oparciu tylko o "obowiązki".

I to zaszczepiło we mnie pasję do podróży. Kocham zwiedzać, poznawać zarówno naszą (ile ja rzeczy odkryłem, które składają się na to co tworzy nasz kraj) jak i nowe kultury, krajobrazy. To niesamowicie uspokaja, ale i rozwija. człowiek widzi świat szerzej, pełniej. 

Ale dobra - do rzeczy. To co się dzieje teraz, zaczęło się od Ekipy, którą widzicie na zdjęciu - i od tego co widzicie na zdjęciu, wdrapania się z nimi na staromiejską basztę w Sandomierzu, tzw. Bramę Opatowską. Jak się ma takich ludzi to masz wrażenie, że nic nie jest w stanie cię zatrzymać, bo nawet jak pojawia się jakaś trudność to nie jest problemem, a wyzwaniem, które DA SIĘ rozwiązać, trzeba tylko chcieć - i wtedy można wszystko zrobić, spełnić każde marzenie. Zrozumiałem to właśnie wtedy i od tamtej pory granica niemożliwego się zatarła.

Co jeszcze kiedyś wydawało się niemożliwe, a okazało się, że takie nie jest? Stay tuned.





Etykiety

Archiwum bloga