Cześć podróżnicy!
Dopiero zaczynamy, w takim razie, najlepiej zrobić to od początku - chcę Wam trochę opowiedzieć, jak to się wszystko, z tymi podróżami, zaczęło. Najpierw jeździłem, bo musiałem - lekarze, rehabilitacje, nowe metody leczenia, standardowa historia w przypadku choroby. Z jedną różnicą - ja tego tak nie odczuwałem.
Czułem raczej, że jadę popracować nad swoim zdrowiem, ale jadę też "na wycieczkę" (wiecie - myślenie kilkuletniego dzieciaka). Działo się tak dlatego, że moja rodzinka, przy okazji takich wyjazdów, zawsze dbała o to, by działo się tam coś ciekawego - ZOO, zwiedzanie, wizyta nad morzem, czy w górach. Nigdy nie było nudno i w oparciu tylko o "obowiązki".
I to zaszczepiło we mnie pasję do podróży. Kocham zwiedzać, poznawać zarówno naszą (ile ja rzeczy odkryłem, które składają się na to co tworzy nasz kraj) jak i nowe kultury, krajobrazy. To niesamowicie uspokaja, ale i rozwija. człowiek widzi świat szerzej, pełniej.
Ale dobra - do rzeczy. To co się dzieje teraz, zaczęło się od Ekipy, którą widzicie na zdjęciu - i od tego co widzicie na zdjęciu, wdrapania się z nimi na staromiejską basztę w Sandomierzu, tzw. Bramę Opatowską. Jak się ma takich ludzi to masz wrażenie, że nic nie jest w stanie cię zatrzymać, bo nawet jak pojawia się jakaś trudność to nie jest problemem, a wyzwaniem, które DA SIĘ rozwiązać, trzeba tylko chcieć - i wtedy można wszystko zrobić, spełnić każde marzenie. Zrozumiałem to właśnie wtedy i od tamtej pory granica niemożliwego się zatarła.
Co jeszcze kiedyś wydawało się niemożliwe, a okazało się, że takie nie jest? Stay tuned.

Jejciu brat, jestem dumna! ❤️ Pokonujesz samego siebie i pokazujesz że nic nie jest niemożliwe 😊 trzymam kciuki za ciebie i kibicuje dalszym twoim sukcesom 👌🙏
OdpowiedzUsuńStarsza siostra z Gdańska 💐❤️